[2015-07-04]
W Kalakashen ostatnie zakupy i ruszamy na pustynię, przed nami ok. 500 km. Mamy 120 litrów paliwa a to na pustynię trochę mało.
Nasza trasa wiedzie na północ od Hotan mniej więcej równolegle do tej drogi.
Biwakujemy nad rzeką gdzieś tu. Link rzez chiński gmaps. Wieczorem ponad 30 stopni. Testujemy mrożone mojito kupione w duty free shopie przy granicy z Chinami.
Wieczorem nęka nas policja i każe się stąd przenosić. Dzieci już śpią i nasz przewodnik Pan Wong -to ten w środku- ustala że możemy zostać tu do rana.
[2015-07-05]
Poranek, dzisiaj dalej w pustynię i nigdzie się nie spieszymy.
Wczoraj woda miała ze 30 stopni. Nad ranem jest fajniejsza.
Pozdrawiany sąsiadów: Pawła, Kacpra, Anię, doktora Piotra, Agę, Ola, Pana Leśniczego i Panią Leśniczynę, Artura i rodzinę inżyniera Marka.
Pierwsze trable bo nie obniżyliśmy ciśnienia. 42 stopnie
Jedziemy korytem rzeki do mostu.
Robert w swoim pięcio i pół tonowym autobusie postanawia za mostem wrócić na asfalt. Górna warstwa ziemia jest miękka jak dywan i po naszym przejeździe wychodzi woda.
48 stopni w cieniu i klima czasami nie wyrabia i zaczyna grzać jak suszarka.
Most na rzece Hotan. Tu rzeka ma ze dwa kilometry szerokości.
Upał straszny i chowamy się pod.
Przychodzą lokalesi pilnujący mostu i proszą aby się wpisać do pamiętnika.
Dojeżdżamy w góry.
Godzina 20-ta (czasu kirgiskiego tj. PL +4 ). Biwakujemy w pustynnych górach. Wieje i jest kupę pyłu. Przejechaliśmy ok .150 km korytem wyschniętej rzeki Hoton. Jesteśmy gdzieś tu.
Macio po raz pierwszy sam prowadził auto a ja jechałem na progu auta Wieśka.
Zebraliśmy trochę drewna z koryta rzeki i mamy ognisko.
Słuchamy w trójce sjesty pana Marcina Kydryńskiego.
[2015-07-06]
Ranek. W nocy wieje jeszcze mocniej. Piach jest wszędzie. Jest pyłowa mgła i temperatura ok 20 stopni.
Nelcia z Azorem śpią w piaskownicy.
Mad Janusz Max XV.
Pustynia cd.. Przy ciśnieniu 1.1 -jednostki ciśnienia- Toyka pali 30 litrów (normalnie ok. 12-tu). Mamy pół baku (bak to 80 l.) i 40 litrów wachy na dachu więc trzech stów tym sposobem nie przejedziemy.
Piach robi się twardszy więc pompujemy do 2.0. Po dwóch kilometrach auto pokazuje spalanie na poziomie 58 litrów (przy reduktorze to samo). Spuszczam powietrze do ok 1.4. Pali ok 25 litrów więc damy radę.
Wieje mocno i czasami nic nie widać. Pyłu w środku jest tyle że nie widać obrazu na nawigacji i cyferek na wyświetlaczach.
Rezerwa i guma. Opona do wyrzucenia.
Nocujemy wśród fajnych wydm.
Pranie dzieci i necik na najwyższej wydmie.
[2015-07-07]
Pustynia o poranku i Korla.
Docieramy do mostu przed Aralem. Tu zaczyna się woda. Wydostajemy się z koryta rzeki i jedziemy do miasta zatankować. Wiesiek z Oberżym i Januszem jadą do Urumczi po opony i naprawić klimę w Toyce Janusza. Zostajemy w dwa auta z Krzyśkiem i Krystyną.
Pustynia ciągnie się dalej na wschód.
Docieramy do Korla/Bayingolin dużego nowoczesnego miasta leżącego u stóp Tienszan (5oo km autostrady za 90 juanów i kilka posterunków policyjnych).
Pustynia Taklamakan jest drugą największą piaszczystą pustynią na świecie o powierzchni niewiele mniejszej od Polski.
Korla to nowe duże miasto. W 2010 mieszkało tu niecałe 200 tyś. ludzi. Mijamy całe nowe dzielnice w budowie i wypasione fury made in Europe. Widzieliśmy KFC. W tle lunapark z olbrzymim kołem młyńskim. Chiny XXI wieku. Tu nie ma już ujgurów. Na chińskim gmapku wyznaczyliśmy cel tj. jakiś Garden Hotel przy rzece i tak trafiamy tutaj. To nowy pięciogwiazdkowy hotel w cenie niższej od lepszego sanatorium w Iwoniczu Zdroju w Beskidzie Niskim. Takich brudasów jak my tu jeszcze nie widzieli. Nasze auta są chyba tutaj nie lada atrakcją i skośnookie hotelowe mundurowe misie każą je zaparkować przy samym wejściu.
Wieczorem robi się tu tłoczno. Przed hotelem parkują nowe Landrowery, Audiki i WV.
Mamy pokoje na 17-tym piętrze. Musiało tu fajnie bujać gdy ziemia się niedawno zatrzęsła. Nr kierunkowy do Korla to 0936. Wrzuciłem nową stronę o pustyni. Przechodzimy na czas Pekiński tj PL +6 h.
Jurto dalej ok 400 km. do Turpan/Turfan na spotkanie całej grupy.
Verte…