MONGOLIA. Czas PL+7 h, 1 USD=1980 tugrików, diesel 1700 tugrików za litr. Tu od jakiegoś czasu nie trzeba wiz.
[2015-07-24]
Trzy godziny na granicy (standardowy kłopot z rozszyfrowaniem paszportów tj. skąd jesteśmy i niepasujący prezydent miasta Katowic z dowodu rejestracyjnego do danych w paszporcie) i jesteśmy wreszcie w Mongolii. Żegnamy się z przewodnikiem Rickiem. Pierwszy przewodnik pan Wong opuścił nas tydzień wcześniej i poleciał do Kaszgaru odebrać kolejną grupę w Polski z bezdroza4x4. To łupieżcy którzy za sam udział biorą 3500 €. Mają tę samą trasę co my. My jedziemy po kosztach.
Pan Wong mówił że od naszego wjazdu dwa lata temu w Tybet nie dostał już pozwolenia dla żadnej innej grupy. Zatem jesteśmy pierwszą i prawdopodobnie ostatnią grupą która dotarła do Lhasy własnymi autami. Trochę o tym tu lub tu.
Mijają nas gaziki przeładowane do granic możliwości. Jeden wiezie kafelki, ma dwie gumy i tylny resor wygięty do góry ale jakoś się porusza.
Tu nieba jest dużo więcej. Dzamyn Üüd, pierwsze miasteczko przy granicy. Tędy przejeżdżają pociągi z Moskwy do Pekinu (7622 km a podróż trwa sześć dni). Jest normalne piwo i nie ma chińskiej kuchni. No i ceny normalne. Chińczycy bez żenady dawali nam ceny z kosmosu (pifko -małe piwo- w sklepie pod murem w Badaling 6 $).
Kupujemy kartę z netem 5GB za ok. 10 $. Pani spisuje tylko dane z paszportu do zeszytu.
Wreszcie nie ma cenzury i jest dostęp m.in do googlowych map.
Stacje jednak są.
Nie ma Chińczyków i posterunków policji co 100 Km. Nowa asfaltowa droga/autostrada do stolicy (651 km). Opłata 500 tugrików, to mniej niż 1 PLN.
Cudna przestrzeń. Mijamy klika aut na godzinę.
Do następnego miasteczka Sajnszand jest ok 220 km. Sajnszand poniżej.
Biwakujemy w stepie ok 200 km przed Ułan Bator.
[2015-07-25]
Odwiedzamy Chingis Chana (to miejsce gdzie były dzieci a my z Zofią nie). Można wejść na górę tej budowli. O imperium Mongolskim i Czyngis Chanie można poczytać tutaj. Imperium to było drugim największym państwem na świecie. Jego ekspansję powstrzymała dopiero polska husaria pod Grunwaldem. Urlich i Chan byli dobrymi kumplami.
W środku jest muzeum, sklepy z pamiątkami i restauracja.
Ten gość poniżej to niejaki ELBEG NIGUULSEGCH MAIDARBAL KHAAN Miedź Wiecki, bardziej znany jako twórca listy przebojów pewnego radia.
Dojeżdżamy do Ułan Bator. Miasto leży wśród zielonych wzgórz, są lasy. Mieszka tu prawie połowa ludności Mongolii. Kraj ten pięć razy większy od Polski jest i około trzech milionów mieszkańców ma. To niecałe dwie osoby na kilometr kwadratowy.
Za mile (miles-and-more.com) wynajmujemy dwa pokoje w najwyższym budynku w Ułan Bator. To hotel Tuushin.
Dzieci ciągną nas do dobrze im znanego sklepu z klockami. Dwa lata temu spędzili tu kilka dni gdy ja z Kasią jechaliśmy autem z Biszkeku (niecałe 5 tyś.km w 11 dni, bardzo mniej więcej tędy), o tym trochę tu i samym Ałtaju tu. Macio i Nelcia nie mieli wtedy wizy rosyjskiej a wyrobienie jej w Biszkeku zabierało 3 tygodnie. Polecieli wtedy tu do Ułan Bator.
Od granicy jechaliśmy tak.
Na dwudziestym piątym piętrze jest restauracja z muzyką na żywo. Gość zadziwiająco dobrze śpiewa po angielsku.
[2015-07-26]
Dzień przerwy. Widok z restauracji na ostatnim piętrz hotelu.
Wczoraj był ostatni dzień kiedy spotkała się cała grupa ośmiu rajdówek/aut (www.wenecja-pekin.pl).
Pierwsi dotarliśmy do wyznaczonego hotelu w Pekinie i jesteśmy oficjalnymi zwycięzcami rajdu ! Oberżyświat pisze o tym w dzienniku na stronie discover4x4.com. Oberży i Wiesiek piszą o sobie tu.
Tu się rozstajemy z grupą. Reszta jedzie na północ nad Bajkał i dalej do Irkucka.
My na płd.-zachód na pustynię Gobi i dalej w Ałtaj i nad Krutynię.
Lokalna Pizza.
[2015-07-27]
Przegląd i w drogę.
Na ra…
Halo
Nelka – jaki masz odblaskowy śpiwór. Jak widzę rodzice zakupili dzieciom “klocki” których za pewne w domu nie ma.
Jak widzę włosy poplątane rosną dziciurom jak chcą.
No i Rufek przy białym stole w restauracji z dancingiem. Po powrocie dla konieczności odrzucenia tej traumy przez organizm – w Bieszczady.
Gratulacje zwycięstwa w Rajdzie – co dla mnie było oczywiste:-)
Macio na ostatnim zdjęciu wygladasz jakby Ci te palone skręty zaszkodziły.
Narka