CHINY, Czas pl+6, 1 USD= 6,2 juana, diesel 5,8 juana za litr, pifko (małe piwo) 4 juany.
[2015-06-30]
Przekraczamy granicę i po kilku kilometrach docieramy do pierwszego posterunku. Żołnierze sprawdzają papiery i każą prześwietlić plecaki. Żądają pokazania co mamy w laptopach. Jak ktoś miał hasło to musiał się zalogować. Macio przemycił mój plecak z laptopem i do mojego nie zajrzeli.
Pierwsza wiocha. Zabudowania jak w Himalajach.
Kontrola paszportów już w dolinie ok 110 km od granicy przy głównej drodze.
Kaszgar.
Widok z okna hotelu na plac ludu (People’s square).
Docieramy do Kaszgaru tędy.
[2015-07-01]
Pobudka o szóstej. Śniadanie o 6:30 i o siódmej wyjazd na badania techniczne. Jadą tylko kierowcy. Kaszgar o poranku.
Stacja badań technicznych. Od początku tygodnia nie działa jakiś system i kolejka jest ogromna. Kierowcy koczują przy bramie od paru dni. Całkowity paraliż.
Wycofujemy się przed główny budynek tutejszej policji drogowej. Stacja kontroli jest obok.
Przewodnik jakoś załatwia wjazd od tyłu. Zaczyna się przerwa obiadowa tj. dwie i pół godziny. Upał okrutny ale w lodóweczce mamy zimne napoje. Ludzie chowają się przed słońcem gdzie popadnie. Tirowcy kimają pod przyczepami. W końcu coś się dzieje.
Spędzamy tu w sumie 13 godzin ale jutro musimy wrócić ponownie. Jedno z aut nie przeszło badań a policja ma zobaczyć wszystkie auta. Seba próbuje naprawić hamulec ręczny w camperze który nie dał rady. Może się juto uda przejść test. Trzeba też zdać egzamin na prawo jazdy. Będzie jazda…
[2015-07-02]
Pogadanka na policji. Prędkość: 120 na autostradzie, 40 w mieście, poza 70-80. Dzieci nawet po piwie nie mogą prowadzić, dotyczy to też dorosłych. Co cztery godziny prowadzenia trzeba robić dwudziestominutowe przerwy popijając zieloną herbatą.
Wiesiek czyta nam 30 stron przepisów kończąc na drugiej stronie. W tv pokazują wypadki.
Próba zakupu karty z netem. W paru miejscach nas odsyłają, jeden gość daje nam kartkę z adresem. W końcu trafiamy do biura China Unicom. Skanują paszporty i kartę sprzedawcy ze zdjęciem. W końcu dostajemy jakąś umowę z wizerunkiem sprzedawcy w tle.
Kaszgar jak i cała prowincja Xinjiang jest zamieszkała w znakomitej większości przez Ujgurów. Lud ten jest pochodzenia tureckiego a Xinjiang stanowi około 1/6 części Chin.
Ujgurowie przybyli w tu wraz z wikingami w IX wieku.
Wszystkie skutery w mieście są elektryczne. Trudno tu spotkać zwykłego chińczyka.
Idziemy do eleganckiej restauracji ujgurskiej
iPad z menu. Gorąco tu strasznie i idziemy dalej.
Restauracja gdzie podają kaczkę po pekińsku.
Oberżyświat który jest komandorem rajdu wręcza nam chińskie tablice i prawa jazdy.
[2015-07-03]
O 7:10 zatrzęsła się ziemia. Zbiegamy z 10-tego piętra schodami na dół. Ludzie się gromadzą na parkingu. Nasz przewodnik -Pan Wong- mówi że to tylko earthquake. Dzieci zastają na dole a my wracamy na górę po graty.
W chili zatrzęsienia Kasia z dziećmi była na śniadaniu na piątym piętrze i wszyscy szybko zbiegli na dół. U mnie na dziesiątym nieźle zabujało. W pierwszym momencie podszedłem do okna zobaczyć z ciekawości jak budynki się walą ale niestety nic takiego nie nastąpiło więc też poszedłem na dół.
Potem znowu się zatrzęsło jak Kasia z Agą jechały windą. Zgasło światło ale akurat winda była na poziomie piętra i dziewczyny wydostały się same rozsuwając drzwi.
Dla chińczyków to codzienność i szybko wracają do budynku.
Jedziemy rano zobaczyć największy skalny łuk, 80 km na zachód od Kaszgaru.
Łuk ten wykuł niejaki Eric Earle Shipton w roku 1947 i dlatego zwą to miejsce łukiem Shiptona (Shipton’s Arch).
Robi się wysoko i ciężko się oddycha.
Po godzinie jesteśmy na miejscu.
Na autostradzie przed Yecheng zatrzymuje nas policja. Pytają czy jedziemy w Tybet. Nie znają alfabetu łacińskiego i nie zwracają uwagi na naklejki Tybet 2013. Pokazujemy na mapie naszą trasę i przekonujmy ich że my tylko do Pekinu. Pani która tu dowodzi dzwoni gdzieś wiele razy. Podaje mi telefon, rozmawiam z kimś po angielsku. Robią sobie z nami zdjęcia i częstują nas melonem. Na posterunku są ujgurscy policjanci nie mówiący po chińsku i paru chińskich funkcjonariuszy w niebieskich uniformach. W końcu po prawie godzinie jedziemy dalej
Docieramy do Yecheng. Na ulicznych kramach wcinamy szaszłyki i pierogi z baraniną. Większość napisów jest po ujgursku. Nie udało się znaleźć miejsca na biwak i śpimy w hotelu. Bardzo fajne duże pokoje z łazienkami i klimą za 100 juanów (ok 16 $), oficjalna cena na ścianie w recepcji to 380. Woda jest tylko przez godzinę po 23-ciej.
Musimy lecieć. Dokładniejsze opisy później. Na ra.
[2015-07-04]
Poranek w hotelu. Kasia wychodzi na chwilę z pokoju i wracając znajduje w umywalce sztuczną czarną rzęsę. Nie jest chyba moja bo ja używam jaśniejszych i robi się afera.
Ruszamy na płd.-wsch. Po prawej stronie w oddali widać pasmo Karakorum.
W Hotan ostatnie zakupy. Trafiamy na obiad do restauracji przy głównym placu. Siadamy w dużej sali. W długim stole każdy ma przed sobą grzewczą płytę indukcyjną. Dostajemy po ganku z wodą i przyprawami. Na taśmociągu krążą różne składniki które się wrzuca do gotującego się wywaru.
Tankujemy i w drogę…
Od Kaszgaru na południe w kierunku Pakistanu biegnie droga Karakorum Highway.
Przed Taszkurganem jest duży posterunek wojskowy. Sprawdzali nawet zdjęcia w aparatach.
Fajne miejsce to na włóczęgę rowerową. Nelcia z Azorem była tu na rowerku dwa lata temu. Azor jechał w przyczepce.
cd. na nast. stronie.
Verte.
Imponująco to wygląda, szerokiej drogi.
jeszcze raz dzięki za świetnie prowadzoną relację.
pozdrawiam całą ekipę a szczególnie dzielne dzieciaki
a w związku z tymi napojami w lodóweczkach
to ile tam można mieć promili za kółkiem ?:)
bo jak tak na tych fotach widzę Wieśka z wyciągniętą dłonią , to mi się zaraz postój w Iranie przypomina 🙂
pozdro. dla wszystkich i sukcesu na egzaminie 🙂
cieszę się, że wszystko w porządku.
poranna adrenalina zamiast kawy wystarczy na cały dzień.
nieco mniej “wstrząsających” wrażeń na dalszą podróż.
pozdrawiam wszystkich a szczególnie, nieustająco odważne dzieciaki
Halo!
dlaczego ja nic nie wiem o tej stronie ???
Gdyby nie Kum Hons – to bym wcale nie pisała……. teraz się zacznie
Nara
Dobrze że Paweł znalazł opisy wyprawy waszej ,będziemy na bieżąco.Pozdrowienia dla wszystkich a szczególnie od Piotrka dla kudłatego i Nelci.
pozdrawiamy
przyjemnie zobaczyć ośnieżone góry, w trakcie trwających od kilku dni upałów.
pozdrowienia dla wszystkich podróżników.
Elou! Chciałam podkreślić, że i ja musiałam się o tej stronie od Obcych dowiadywać!!!!! Został mi podany jedynie jakiś badziew http://www.wenecja-pekin.pl, który nie działa! Rufek do ukarania!! 😉 Pozdro dla Rodzinki 🙂